Wydarzenia ostatnich tygodni przypomniały, jak trudno jest walczyć z żywiołem. Wiedza o tym, gdzie pojawił się ogień, pozwala służbom ratowniczym zareagować szybciej i skuteczniej. Dlatego coraz częściej w użyciu są bezzałogowe statki powietrzne. Dron z kamerą termowizyjną lokalizuje ogniska pożaru z powietrza.

Czasem prewencja a czasem ostatnia deska ratunku. Trwający w kwietniu tydzień pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego objął ponad pięć tysięcy hektarów całkowitej jego powierzchni, w tym głównie tereny bagienne, łąki, trzcinowiska i lasy. Do akcji ratowniczych wykorzystano drony z kamerą termowizyjną, bowiem jedynie z powietrza można skutecznie monitorować tak ogromny obszar – Biebrzański Park Narodowy jest największym parkiem w Polsce. Ma powierzchnię około 59 tys. hektarów. Operacja gaśnicza była skomplikowana przede wszystkim ze względu na rozległość terenu objętego żywiołem. Istotnym więc dla ograniczania strat było szybkie i precyzyjne lokalizowanie a następnie gaszenie źródeł rozprzestrzeniania się ognia. W tych działaniach nieocenioną rolę odegrał dron z kamerą termowizyjną,

Namierzanie ognisk pożaru – dron z kamerą termowizyjną

Dron nie tylko dotrze tam, gdzie dotrzeć trudno, ale także zarejestruje obraz z rozległego obszaru i – co istotne – pozwoli ocenić zakres szkód i działań gaśniczych w czasie rzeczywistym. Bezzałogowy statek powietrzny z zamontowaną kamerą termowizyjną, mimo kłębów dymu i słabej widoczności, rejestruje, gdzie znajdują się ogniska pożaru i w jaką stronę rozprzestrzenia się ogień. Uzyskane dane wraz z dokładnymi współrzędnymi miejsc, które się palą, przekazywane były straży pożarnej. Na tej podstawie strażacy mogli szybko reagować i przesuwać się na określony obszar parku, by gasić ogień. Analiza temperatury wskazanego obszaru przekładała się także na bezpieczeństwo służb uczestniczących w akcji gaszenia pożaru.

Monitoring z powietrza – naloty fotogrametryczne drona

Podczas walki z pożarem Biebrzańskiego Parku Narodowego wykorzystano system CreoScan, który dostarczał „precyzyjnych informacji geoprzestrzennych związanych z operacjami dronów. Bezzałogowy statek powietrzny podczas nalotów fotogrametrycznych nad wybranym obszarem, w tym dotkniętym pożarem, pozyskuje dane, które na bieżąco – właściwie „na miejscu” są generowane do postaci ortofotomap i modeli 3D. Te z kolei pozwalają ocenić niebezpieczeństwo w terenie i nabrać świadomości sytuacyjnej podczas działań operacyjnych. Obrazy wykonane przez dron stanowią olbrzymie wsparcie dla służb kryzysowych, są żródłem informacji o terenie i częścią dokumentacji strat, które powstały wskutek niszczycielskiego działania żywiołu.

Film z drona – Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym (źródło: Radio Białystok).

Dron w walce z pożarem wykorzystywany jest coraz częściej. Może bowiem dostarczyć służbom ratunkowych takich informacji z powietrza, których nie dostarczy żadne inne urządzenie w tak szybkim czasie – właściwie na bieżąco i na miejscu. Bezzałogowy statek powietrzny nie tylko sprawnie zarejestruje to, co dzieje się na naprawdę ogromnym obszarze, ale też dzięki zamontowanej kamerze termowizyjnej zobaczy więcej – na podstawie analizy temperatury precyzyjnie wskaże, gdzie są główne ogniska pożaru. Na tym jednak możliwości dronów się nie kończą. Bezzałogowiec z wbudowaną stacją badawczą może zbadać kłęby dymu i ocenić, czy ich skład nie stanowi zagrożenia dla ludzi mieszkających w sąsiedztwie. Takie działania zostały wdrożone ostatnio podczas pożaru składowiska na terenie Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych RADKOM w Radomiu.

Analiza składu dymu – dron w walce z pożarem

Na dwadzieścia godzin wstrzymano oddech podczas pożaru w Wincentowie. Właśnie tyle trwała akcja gaszenia płonącego wysypiska odpadów. Strach budził nie tylko sam ogień, lecz także jego skutki. By upewnić się, że unoszące się nad wysypiskiem kłęby dymu nie są trujące, straż miejska w Radomiu wykorzystała dron w walce z pożarem. Bezzałogowy statek powietrzny z wbudowaną aparaturą latał nad palącym się wysypiskiem i dokonywał pomiarów powietrza. Sprawdzał, jaki jest jego skład i zawartość w nim związków chemicznych. Dron smogowy, który wykorzystano, badał stężenie pyłów PM10 i PM 2,5, sprawdzał, czy w powietrzu obecny jest formaldehyd, cyjanowodór, chlorowodór bądź inne niebezpieczne substancje. Takie działania pozwalają szybko ocenić, czy istnieje niebezpieczeństwo zatrucia w obszarach znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie palącego się składowiska śmieci.